poniedziałek, 21 stycznia 2013

Trollskogen na Hundvagu!!!



Byłam sama całą sobotę, niedzielę i poniedziałek do godziny 17 sama z dziewczynkami. I jak to mają w zwyczaju jednego dnia były prze kochane (sobota), a drugie i kolejnego już nie.

Naprawdę myślałam, że po takiej super sobocie wszystko będzie okej, no ale cóż po co? Jak można pokłócić się o jakąś głupią grę?

I tak w sobotę rano obudziłam dziewczynki, zjadłyśmy śniadanie i wyszłyśmy sobie na spacer, a gdzie doszłyśmy pokażę na zdjęcie pod postem. Wróciłyśmy, zjadłyśmy obiad i oglądaliśmy siódmy sezon brytyjskiego xfactora, o 23 do łóżka. Bla, bla, bla.

Niedziela miała być podobno, no ale po śniadaniu dziewczynki pokłóciły się o grę i musiałam je odseparować od siebie po słowach (you fucking beach). Gdy tylko wysłałam, je do osobnych pokoi wrogiem numer jeden stałam się ja ojojo. I już potem cały dzień spędziłyśmy na rozmowach, które do najprzyjemniejszych nie należały. Za ich złe zachowanie ukarałam je tym, że nie mogły jeść trufli w niedziele.

Poniedziałkowy ranek nie był najprzyjemniejszy również...

Obudziłam dziewczynki do szkoły, schodzę na dół, aby zrobić śniadanie, otwieram lodówkę, widzę pucharek z truflami, który został do połowy opróżniony!!! Oczywiście wściekłam się nieziemsko, nigdy wcześniej nie zignorowały mojej kary, a tu nagle takie coś.

E. wróciła o 17 i zdałam jej całkowite relacje z całego weekendu, dziewczynki też nie omieszkały wspomnieć jaka ja to byłam niedobra i ukarałam je tym, że w niedziele nie mogły jeść czekolady aaa... Straszna ze mnie niania, przecież wcale się od suk nie wyzywały...

Po wysłuchaniu całego zdarzenia E. stwierdziła, że sprawa zamknięta już je ukarałam i tyle, a to, że kompletnie zignorowały moją karę się nie liczyło. No cóż za dwa tygodnie wyjeżdżam, więcej kłótni nie potrzebuję. To nie ja się będę męczyć, tylko następna au pair. Bo skoro te wszystkie przekleństwa, trzaskania drzwiami, głupie odzywki i zignorowanie kary uszło im tym razem płazem, to może i następnym razem również się uda? Współczuję. I jeśli mam być szczera trochę rozczarowałam się reakcją E. zazwyczaj była bardziej strict...

Po prostu nigdy nie mogą przyznać racji, tak źle się zachowałyśmy, przepraszamy tylko zawsze próbują rozciągnąć winę na pół, że ja również byłam zła bo wysłałam je do oddzielnych pokoi żeby ochłonęły, że zagroziłam im, że jeśli tam nie pójdą to mogą się spodziewać dobranocki o 19, że nie pozwoliłam im grać w TĘ grę dopóki nie znajdą rozwiązania (znalazły po sześciu godzinach) i na koniec, zakazałam im jedzenia trufli!!! Wg. moich kochany bliźniaczek ukarałam je czterema różnymi karami za jedno złe zachowanie...
Nigdy w życiu mając trzynaście lat nie wyzwałbym mojej siostry od fucking beach... A jeśli, jakimś cudem przyszłoby mi to do głowy to pewnie nie mogłabym oglądać TV, albo wyjść z domu przez tydzień. BEZSTRESOWE WYCHOWANIE <3

Trochę ponarzekałam, ale tak leżało mi to na sercu. 

A teraz wracam do cudownej soboty żeby chociaż odrobinę rozpogodzić ten post.  
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz