sobota, 5 stycznia 2013

mniej niż miesiąc!


Hei, hei folkens!

Tak trochę z au pairowego życia i sprawy związanej z wyjazdem do Londynu. Miałam dwie rodziny, które rozważałam i długo nie mogłam podjąć decyzji.

Rodzina z North London = samotna matka, dwóch chłopcow 5 i 7 lat
Rodzina z South-west London = dwójka rodziców, dziewczynka 9 lat, chłopiec 5 lat
Jeśli mam być szczera, lepszą lokalizację i połączenie do centrum Londynu miałabym w north london, ale jakoś sama nie wiem, jak to wytłumaczyć, zawsze jak rozmawiam z rodzinami na skype duże znaczenie, dla mnie ma  pierwsze wrażenie, jakie na mnie zrobią. I muszę mieć to uczucie, że ja chcę tę właśnie rodzinę!
Pierwszą rozmowę odbyłam z rodziną z North London i wydawali mi się naprawdę w porządku, ale nie byłam przekonana w 100%, chciałam poczekać kilka dni przed podjęciem ostatecznej decyzji, miałam to dziwne przeczucie, że coś lepszego jest mi pisane. Z rodziną z SW London byłam w kontakcie emaliowym  próbowaliśmy umówić się na skype, ale zawsze był jakiś problem, jak oni mogli, ja nie mogła, jak ja mogłam oni nie mogli. Z racji tego, że te rozmowy odbywały się przed świętami, a moja host mama chciała powiedzieć dziewczynką dopiero po świętach o moim wyjeździe nie mogłam swobodnie rozmawiać na skype, musiałam czekać do późnych godzin, aż dziewczynki pójdą spać, albo rozmawiałam z rodzinami, gdy bliźniaczki były w szkole, było to dość duże utrudnienie.
I w sumie już podjęłam decyzję, że wybiorę tę rodzinę z Norht London, nie chciałam dłużej czekać, bałam się, że oni zrezygnują ze mnie jak tak długo będę odciągać moją ostateczną decyzję i wtedy zostanę bez żadnej opcji, prawie półtora miesiąca przed wyjazdem. I już miałam napisać e-mail potwierdzający, że to ich właśnie wybrałam, gdy na skype pojawiła się rodzina z SW London. Zapytali mnie czy miałabym chwilkę aby porozmawiać - miałam! Stwierdziłam, a co mi tam wysłucham ich zobaczymy, co mi powiedzą, przecież taka rozmowa z prawdziwymi Anglikami dobrze mi zrobi! hahah
Rozmawialiśmy przez 40 min!!! I właśnie wtedy miałam to uczucie, że ja chcę tę rodzinę najbardziej! Daliśmy sobie dwa dni na przemyślenie, byłam strasznie zestresowana, bardzo chciałam żebym ich odpowiedź była pozytywna, rodzina z North London przestała być dla mnie atrakcyjna, taka natura człowieka, że zawsze będzie chciał lepiej i więcej.
I po dwóch dniach dostałam odpowiedź, serce mi biło niesamowicie, gdy otwierałam e-mail od nich...

'Hi Sabina
We would like to offer you the role as our Au Pair starting in Feb 2013, or as soon as you are available.
I thought you were really lovely and would be a welcome addition to our family.
We are away until the 1st but will contact you as soon as we get back to sort out the details.
We are so happy to have found you.
Happy Christmas.
Warm regards
J.'

lalalala zawirowała świat tysiącem barw!

Później przyszły święta, nowy rok i 3 stycznia i zero wiadomości o tej rodziny. Zaczęłam się stresować bo w międzyczasie wysłałam im e-mail z dokładnymi szczegółami mojego lotu. Proszę zrozumcie mnie, to nie tak, że jestem panikarą, ale działam bez jakiekolwiek agencji, sama szukam rodzin przez strony internetowe nigdy nie mogę być w 100 % pewna, że rodzina mnie nie wystawi. Host family z North London podziękowałam grzecznie, złożyłam oficjalną rezygnację u mojej obecnej rodziny w Stavanger i tak naprawdę jedyne, co robiłam to odliczałam dni do wyjazdu.
Napisałam do nich drugą wiadomość 4 stycznia, zapytałam czy wszystko ok i że mam nadzieję, że spędzili miło święta i nowy rok. Widziałam, że są online na skype, ale długo mi nie odpisywali, zastanawiałam się co mam zrobić w takiej sytuacji!!! Miesiąc do wyjazdu!!! Ufff stwierdziłam, że muszę iść na spacer i przemyśleć sobie wszystko i zaczerpnąć świeżego powietrza! Wróciłam, odpaliłam laptopa i tak byłam tam wiadomość od nich! Napisali, że bardzo przepraszają, ale mięli wypadek samochodowy podczas świąt, i że są trochę poobijani, ale dochodzą pomału do siebie! Z jednej strony kamień z serca, wciąż mnie chcą! Aleee również przeraziłam się tym ich wypadkiem...
Także dzisiaj zaczęłam powoli się pakować. Bardzo lubię
położyć na ziemi walizkę, tak trzy-cztery tygodnie przed wyjazdem i wrzucać pomału rzeczy do niej, tak orientacyjnie żeby zobaczyć ile mi miejsca to wszystko zajmie. Takie małe zboczenie hahaha




 Znowu będę musiała tylu rzeczy się pozbyć. Z jednej strony te ograniczenia bagażowe nauczyły mnie, żeby trzymać tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a ciuchy, które leżą w szafie miesiącami i za każdym razem, gdy robi się porządek i mówi, a to schudnę dwa kilo i w końcu zacznę to nosić albo, a jeszcze ponoszę (chociaż nie założyłaś/eś tego ubrania od wieków) - nie ma co kolekcjonować tych rzeczy bo prawda jest taka, że ubrania te jedynie się kurzą w twojej szafie, a oddając je do rożnych organizacji charytatywnych, możesz komuś pomóc!




I tak mnie przeraziło, gdy zobaczyłam ile pieniędzy wydałam, a raczej wyrzuciłam w błoto na te rzeczy... ŻE AŻ KUPIŁAM SKARBONKĘ i zaczynam wielkie oszczędzanie!




Płyty spakowane! Kocham kupować płyty, czuję że w ten sposób mogę symbolicznie podziękować artystom za tworzenie muzyki, którą uwielbiam. Szkoda tylko, że tyle miejsca zajmują w walizce i przez te wszystkie przeprowadzki się niszczą...






Trzymajcie kciuki żeby udało mi się spakować całe moje życie znowu w dwie walizki...

Buziaki


Sabi xx

4 komentarze:

  1. hej! dobradecyzja, samotny rodzic to ciezki orzech do zgryzienia. nie chce brac wszyskich rodzin rozwiedzinych pod wspolny mianownik, ale prawda jest ze wymaga sie wiekszego zaangazowania. mądra decyzja z Twojej strony i zycze samych sukcesow na nowej drodze. skarbonka to najlepsza rzecz na swiecie, nie karty bankomatowe;) podsunelas mi pomysl;) z plytami w uk nie bedziesz miala problemu, w czariti na peczki są i często za 99peny;) czariti polecam serdecznie, nawet na ciuchy. mozna upolowac w dobrym stanie albo nowe rzeczy za przyslowiowe friko. zadam pytanie, jakie charity shop sa w Nor? np. oxfam?
    pozdrawiam!
    Jarzębina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja obecna host mama jest single mum, także mam pewne doświadczenie. Daję to często mi w kość. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że Tobie również się wszystko ułoży. W jakim mieście będziesz w Norwegii? Ja większość swoich płyt kupowałam właśnie w charity. Nie wiem jak to wszystko funkcjonuje w Norwegii z tego co ja się orientuję w Stavanger i Sandnes jest to Fretex o Oxfam nie słyszałam :)

      Usuń
  2. wszystko u mnie raczkuje, ale celuje powyzej rownoleznika Trondheimskiego. poludnie mam juz obcykane;) dzieki za cynk o fretex, bede odwiedzac;)

    OdpowiedzUsuń