poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Pierwsze spotkanie i kapryśny Norwegian

Do Norwegii przylecialam 27 grudnia 2011 roku. Sama nie wiedziałam czego sie dokładnie spodziewać. Czy miałam obawy? Oczywiście, ze tak był to zupełnie nowy kraj dla mnie i to, ze wcześniej byłam au pair i miałam z tym jakieś obycie nie zmienialo tego, ze miałam obawy przed tym jaka będzie moja przyszła host rodzina, czy złapie z nimi dobry kontakt. Miałam opiekować sie dwiema blizniaczkani w wieku 12 lat, a jak powszechnie wiadomo to dość burzliwych wiek- hormony buzuja;)

Mało tego miałam małą "przygodę" na lotnisku, a mianowicie lecialam z Poznania do Oslo, a potem miałam przesiadke z Oslo do Stavanger także musiałam odebrac mój bagaz i przejść odprawę jeszcze raz. No niestety nie zgralo sie to wszystko w czasie. Mój pierwszy lot miał małe opóźnienie, po czym dość długo czekałam na moja walizkę. Gdy już tylko doszłam do punktu check in Okazało sie ze mój samolot startuje za 1O minut i na pewno już nie zdążę. Miałam duże szczęście, ponieważ dostałam drugi bilet na następny lot dwie godziny pózniej. Byłam MEGA zestresowana ponieważ wiedziałam ze moja nowa host rodzina jest w drodze na lotnisko w stavanger. Próbowałam sie dodzwonić do mojej nowej hostki ale nie odbierała. Zostawiłam więc wiadomość, w której poinformowalam ja o tym co sie stało. Założylam słuchawki, wlaczylam iPoda i czekałam na mój lot.

Co sie pózniej okazało cała moja goszczaca rodzina czekała na mnie na lotnisku... Było mi strasznie głupio. Chciałam dobić dobre pierwsze wrażenie no cóż Norwegian pokrzyżował mi plany. Oczywiście moja host mama zapewniła mnie, ze nic sie nie stało i ze razem z dziewczynkami zajęły pyszny obiad.
Dostałam duże ściski na powitaniu i miałam to dobre uczucie kiedy czujesz sie naprawdę bezpieczny i wiesz, ze jesteś w domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz